- To niewiarygodne – powiedział
Collins spoglądając na Mirandę. – Przecież zaklęcie przywrócenia zostało
przerwane. Jak to się mogło stać ?
-
Właśnie po to tu przyszliśmy – powiedział Luke irytującym tonem.
Cała
piątka z Rayem na czele próbowali rozwikłać zagadkę Mirandy. Nie wiedzieli, co
z tym faktem mają zrobić. Przecież nie mogli tak po prostu pozwolić jej
przechadzać się po mieście. W końcu kilka miesięcy temu ją pochowali. Ludzie
zaczęliby się zastanawiać nad tym faktem.
-
Musimy przemyśleć to na spokojnie – wtrąciła Miranda. – Ja na przykład cieszę
się z tego że jestem żywa.
-
My też się cieszymy. Uwierz. Tylko próbujemy właśnie Ciebie chronić –
powiedziała Olivia.
-
Tylko pamiętajcie, co powiedział Abaddon. Teraz jeszcze raz będą próbowali nas
zabić – wspomniał Caleb.
-
Ponieważ mamy umrzeć wszyscy razem.
Cala
piątka zaczęła się rozglądać, jakby szukała odpowiedzi na ścianach. Czyżby
klątwa miała się wypełnić ? Mieli umrzeć ? Musieli to przezwyciężyć. W końcu mają
jeszcze oryginalnego Caleba.
Olivia
po ciężkim dniu postanowiła spotkać się z przyjaciółką Tess. Jak zwykle rozmowa
schodziła na nie ten tor, co trzeba. Liv za wszelką cenę nie chciała poruszać
tego tematu, ale wiadomo, że nie mogła ukrywać przed przyjaciółką swoich uczuć
i prędzej czy później musiały porozmawiać.
-
Dillon naprawdę mnie zaskoczył. Myślałam, że jest o wiele więcej warty. A ty co
o nim myślisz ? – zagadała Tess.
-
Tak, tak zgadzam się z Tobą, ale możemy o tym nie rozmawiać ? – odpowiedziała
przyjaciółce.
-
Okej, Okej. Widzę, że cię to boli. Chcę abyś mi się wyżaliła.
-
Po co ? Jak to i tak niczego nie zmieni. On zabił mojego ojca! – odpowiedziała
dziewczyna i nie żegnając koleżanki skręciła w kierunku swojego domu.
Remy
postanowiła spotkać się ze Springerem. Miała nadzieję, że dowie się od niego
coś ciekawego na temat paktu. W końcu to Springer podłożył nóż na podwórko
bliźniaków na prośbę właśnie Dillona. Mogli wiec mieć również jakieś tajemnice
dotyczące paktu. Nie wiedziała jednak jak zacząć ten temat. Zadzwoniła tylko do
chłopaka, aby spotkali się parku oraz że jest to bardzo ważna sprawa. Chłopak
zgodził się na spotkanie, nie pytając o szczegóły.
-
Dziękuję, że zgodziłeś się pójść na policję – zaczęła dziewczyna.
-
Nie ma sprawy, tylko przez telefon miałaś taki ton głosu, ze na pewno nie
chodziło ci o podziękowanie – odpowiedział chłopak onieśmielając Remy.
-
Okej. I tu mnie masz. Chciałabym zapytać o… Dillona – powiedziała niepewnie.
-
Chyba już wszystko o nim wiesz.
-
No właściwie to chyba nie. Czy nie mówił ci on przypadkiem jakiś ciekawych
rzeczy o mnie, Luku, Calebie, Mirandzie i Olivii ? – to zdanie samo
wyszło z jej ust niespodziewanie.
-
Nie. A co miałby mówić ? – odpowiedział.
W
tym momencie Remy nie wiedziała, co powiedzieć. Nie mogła przecież powiedzieć
mu o całym pakcie. Nie była w końcu pewna czy Springer dowiedział się o
istnieniu takiego przekleństwa.
-
Nie wiem. Tak po prostu pytam. Myślałam, że możesz coś wiedzieć .. –
podniosła się z ławki kierując się w stronę domu. Jednak gdy już chciała odejść
chłopak złapał ją za rękę.
-
Chodzi ci o pakt pięciu ? – powiedział z uśmiechem na twarzy.
Miranda
i Caleb siedzieli w pokoju. Wpatrywali się w siebie jak zaczarowani. Żadne z
nich nie mogło wydusić z siebie słowa. I tak każdy temat skupiałby się na tym,
że Miranda żyje, a oni nie chcieli o tym rozmawiać. Także siedzieli w
milczeniu. Nagle w pomieszczeniu pojawił się oryginalny Caleb.
-
Już wiem – wykrzyknął, a pozostała dwójka spojrzała na niego w osłupieniu. –
Wiem jak zniszczyć pakt.
Miranda
i Caleb automatycznie wstali z foteli i podeszli bliżej pierwotnego. Nie pytali
go jednak o nic, wiedzieli, że powie im, o co chodzi.
-
Musimy wiedzieć, co podpisywali nasi przodkowie. I doszukać się luki. Do tego
będziemy musieli skontaktować się z innymi duszami uwięzionymi pomiędzy tymi
dwoma światami. Do tego czasu nie możecie całą piątką przebywać w tym samym
miejscu. W końcu pakt się wypełni, jeżeli będziecie wszyscy razem w jednym
miejscu.
-
Jestem godna podziwu – powiedziała Miranda uśmiechając się.
Dochodziła
już dziesiąta wieczorem. Remy weszła do domu. O tej godzinie rodzice już dawno
spali. Byli zwolennikami, co najmniej ośmiogodzinnego snu. Jednak tym razem,
gdy dziewczyna zapaliła światło w salonie zauważyła swojego ojca siedzącego na
kanapie. Spojrzała na niego nie pewnym wzrokiem.
-
Musimy pogadać – powiedział szorstkim głosem.
-
Na jaki temat ? – zapytała.
Od
czasu artykułu na temat ojca Springera i afery, jaką jej urządził nie
rozmawiali zwyczajnie. Dziewczyna czuła się nieswojo w jego towarzystwie. W
końcu zakazał jej wykonywania tego, co lubi, czyli pisania artykułów. Miała
przecież nadzieję, że sama w przyszłości stworzy własną gazetę, ale nie
lokalną. Lecz taką, którą będą czytali wszyscy, taką, która będzie mówiła
prawdę i tylko prawdę o ludziach.
-
Siadaj – odparł nieco milej.
Remy
posłusznie wykonała nakaz i usiadła obok ojca. Nie spojrzała jednak w jego
twarz. Zaczęła bawić się nitką, która wystawała z jej bluzki.
-
Chciałbym Cię przeprosić… - zaczął nie penie jej ojciec. – Może trochę za ostro
zareagowałem. Przeanalizowałem twój artykuł i właściwie jest świetny. Pokazuje
to, czego uczyłem cię od najmłodszych lat. Pokazuje prawdę. Zapomniałem, co tak
naprawdę liczy się w dobrej gazecie.
Dziewczyna
nie odzywała się. Jednak podniosła wzrok na ojca czekając na rozwój jego
wypowiedzi. Była w lekkim szoku.
-
Chce abyś znowu pisała artykuły w gazecie. Ale proszę cię informuj mnie, na
jaki temat – uśmiechnął się przytulając córkę do siebie.
-
Dziękuję tato – powiedziała odwzajemniając uścisk.
-
Poza tym kilka osób pochwaliło artykuł. Odwiedziła mnie również matka Springera
i kazała Ci przekazać, że jestem szczęściarzem mając tak cudowną córkę.
-
A ja mam najwspanialszego ojca na świecie – odpowiedziała.
W
tym momencie oby dwoje zauważyli, że w progu salonu stoi matka Remy. Na jej
twarzy pojawił się uśmiech. Od dawna nie byli tacy szczęśliwi i zżyci ze sobą.
Szkoda, że takie chwile nie trwają wiecznie.
Luke
gdy wrócił do domu, jak zwykle skierował się do swojego pokoju. Nikogo nie było
– jego matka wraz z Olivią wybrały się na cotygodniowe zakupy. Jak to mówi ich
matka: „Trzeba odświeżyć jej styl”. Kiedy chłopak otworzył drzwi
pomieszczenia. Poczuł, że coś się tam zmieniło. Czuł kogoś obecność, pomimo, że
nikogo nie widział. Postanowił zignorować przeczucie. Usiadł na łóżku i włączył
laptopa. Zakłopotanie jednak nie przestawało mijać. Wręcz przeciwnie pogłębiało
się. Nagle przed łóżkiem stanęła Abby, Abby Wheeler. Ta sama, która spotykała
się kiedyś z ich ojcem za czasów liceum. W końcu jednak zginęła w pożarze
laboratorium szkolnego wraz z czwórką przyjaciół. Więc również uczestniczyła w
klątwie.
-
Czego chcesz ? – wykrzyczał chłopak przecierając oczy. Miał nadzieję, ze to
zwykłe zwidy, które są skutkiem jego przemęczenia. Jednak kolejna próba
przetarcia oczy nie daje żadnych efektów.
-
Chcę ci powiedzieć prawdę o tym, dlaczego zginął twój ojciec – odpowiedziała
przybliżając się do chłopaka. Ten jednak przesunął się na dalszą część łóżka.
-
Mów, co wiesz. – powiedział trochę mniej agresywnie.
Temat
jego ojca był najbardziej tajemniczą rzeczą. Chciał dowiedzieć się prawdy po
tych wszystkich latach nie wiedzy. Miał do tego prawo.
-
Wiedział o istnieniu klątwy, kiedy się spotykaliśmy. Myślałam, że mnie kocha,
że będziemy na zawsze razem. Że będziemy szczęśliwi. Jednak prawda okazała się
całkiem inna. On po prostu był zwolennikiem tego przekleństwa.. – w tym
momencie dziewczyna przerwała, mimo że była duchem zaczęły po policzku spływać jej
łzy. – To właśnie on zamknął drzwi laboratorium na klucz, kiedy całą piątką
znaleźliśmy się w środku.
-
Nie kłam ! – wykrzyczał chłopak i wyszedł z pokoju. Abby jednak podążyła za
nim. Chciała dokończyć swoją historię.
-
Myślisz dlaczego Dillon go zabił ? Dlatego, że nie chciał, aby składano kogoś
innego w ofierze zamiast siebie, dlatego zabijając go oddał właściwie Olivię w
ofierze. To było czymś w stylu dopełnienia wymiany.
-
Nie będę cię słuchał. Chcesz rozwalić nasze życie. Niech spoczywa w spokoju.
Abby
nie chciała dręczyć już dłużej chłopaka, więc zniknęła. Luke usiadł w korytarzu
na podłodze, skrywając twarz w dłoniach. Nie wiedział co o tym myśleć. W tym
samym momencie do domu weszła jego matka z siostrą.
-
Co się stało ? – powiedziały obie niemal równocześnie zauważając chłopaka.
Miranda
podeszła do wujka. Ten uśmiechnął się lekko na jej widok. Właściwie był on
prawie nie zauważalny, jednak nie uszedł uwadze dziewczyny. Wiedziała, że
zależy mu na niej. W końcu miała rodzinę. Mimo, ze miał wiele wad lubiła go.
Naprawdę go lubiła.
-
Co tu robisz ? – wyjąkał.
-
Przyszłam sprawdzić, co robisz – odpowiedziała. – Mam nadzieję, że nie
przeszkadzam.
-
Właściwie to trochę tak, no ale jak już przeszkodziłaś .. – urwał, nie wiedząc
jak zakończyć zdanie.
-
Tak w ogóle to skąd wiesz o istnieniu całej klątwy ? – zapytała.
-
Sam też w tym siedzę. Nie wiem czy wiesz, ale jestem od Collinsów –odpowiedział
jakby żartem. Dziewczyna sama była zaskoczona z tonu głosu swojego wuja. Czuła,
że coraz bardziej zbliżają się do siebie. Liczyła, że pomoże jej w rozwikłaniu
tej wielkiej zagadki.
Remy
położyła się w swoim łóżku. Zgasiła lampkę znajdującą się po prawej stronie na
stoliku. Ułożyła się wygodnie i spróbowała zasnąć. Znowu zaczęły śnić się jej
momenty z przeszłości. Zauważyła Mirandę i Caleba wsiadających na statek.
Moment, którym zostają małżeństwem oraz zatonięcie statku. Wyglądało to jak
jakiś film tragiczny. Zupełnie jak w Titanicu. Jednak na końcu zauważyła
Abaddona, który pochłania dusze piątki z paktu. W tym momencie się obudziła.
Czyżby znowu zaczynały ją dręczyć złe sny ? Co miał oznaczać moment, który
widziała z pierwszego wypadku ? Czuła, ze teraz nie da rady zasnąć.
Postanowiła, ze spisze to co widziała na kartce.
_______________________________________________________
Kolejny
rozdział mamy już za sobą. Co o nim myślicie ? W następnych planuję bardziej
rozwinąć postać Luka, ponieważ najmniej uczestniczy on w akcji z pośród piątki
głównych bohaterów. Najmniej dostaje po głowie :) Poza tym nie wiem czy
zauważyliście, ale dodałam ankietę, w której możecie zagłosować, który z
bohaterów ma mieć blizniaka. Mam po prostu pewien pomysł, ale nie wiem do
którego z bohaterów go przyczepić. Mam nadzieję, że mi pomożecie. Zapraszam do
komentowania. :)
Ten blog został nominowany przez nas (talkaboutpll.blogspot.com) do Liebster Award. Gratulacje! Po więcej informacji zapraszam tutaj: http://talkaboutpll.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html
OdpowiedzUsuń